RELACJA - z niedzielnej wycieczki rowerowej "Tłumnie do Tumu" - 08.06.2025
Przed niedzielną wycieczką meteorolodzy straszyli nas od kilku dni, że niedziela będzie deszczowa, ale na szczęcie i tym razem ich przepowiednie się nie sprawdziły.
Do Tumu pojechaliśmy nie tyle tłumnie, co raczej kameralnie.
Zebrała nas się zgrana, niewielka grupa 12 osób, a w takiej grupie jedzie się świetnie.
W Łagiewnikach podjechaliśmy do zabytkowego budynku dawnej stajni przy pałacu Heinzla. Niewielu wie o tym miejscu, a budynek jest bardzo ciekawy.
Nasza trasa do Tumu wiodła przez.......
^^^ po więcej zdjęć kliknij w powyższe zdjęcie
*** aby przejść do dalszej treści relacji naciśnij poniżej przycisk "Czytaj dalej" lub tytuł posta
.......Arturówek, Sokolniki i Lućmierz. Po drodze zachwycały nas widoki kwitnących kwiatów, emanujące feerią barw. Nie sposób było się nie zatrzymać żeby zrobić zdjęcie.
Obawiałam się, czy zdążymy na czas, ponieważ mieliśmy umówionych przewodników na określone godziny, ale przyjechaliśmy nawet sporo przed czasem.
Najpierw zwiedzaliśmy XII-wieczną tumską kolegiatę, gdzie przywitał nas sympatyczny ksiądz, też jak przyznał, rowerzysta. Zrobiliśmy sobie z nim pamiątkowe zdjęcie i wysłuchaliśmy nagrania o całej historii kolegiaty. Później po świątyni oprowadzał nas i opowiadał kościelny, pan Jacek. Pomimo, że wielu z nas było w tym miejscu kilka razy, ta unikatowa budowla za każdym razem robi wrażenie i zachwyca.
Następnie nasza grupa udała się do malowniczego Skansenu w Kwiatkówku. Po zakupieniu biletów, a niektórzy pamiątek, wyruszyliśmy z przewodnikiem na zwiedzanie Skansenu. Usłyszeliśmy historię o wszystkich skansenowych obiektach. Wspięliśmy się też na samą górę wiatraka, żeby obejrzeć jego wnętrze i poznać sposób działania.
Ze Skansenu z naszym przewodnikiem wyruszyliśmy do pobliskiego Grodziska. Droga wiodła malowniczą drewnianą kładką wśród mokradeł, wysokich traw i pobliskiego bobrowiska. Grodzisko miało swój początek jeszcze przed powstaniem państwa polskiego. Przebudowane zostało za czasów Piastów. Dzisiaj możemy zwiedzać pozostałości wczesnośredniowiecznego grodu łęczyckiego.
Trzeba było jednak wrócić do czasów współczesnych i ruszyć w drogę powrotną do Łodzi.
Było trochę trudniej, ponieważ wzmagał się coraz większy wiatr. W Ozorkowie, przy Zalewie Ozorkowskim, postanowiliśmy dać sobie nagrodę za wietrzne trudności i weszliśmy na pyszne gofry i równie pyszną kawę. Tak pokrzepieni i zregenerowani dotarliśmy do Łodzi. Przy zbiegu ulic Liściastej i al. Włókniarzy nastąpiło rozwiązanie, najdłuższej jak dotąd w tym roku, klubowej wycieczki.
Prowadzenie wycieczki i relacja : Ewa B.
- Blog
- 79 odsłon
www.lktk.pl